Autoportret z hiacyntem
Oczywistym jest, że jako symbolista, gdy coś na obrazie zastosował, musiało to coś znaczyć.
Pędzel w dłoni? Łatwe. Malarz pokazuje, że jest malarzem, bo przecież właśnie pędzel stanowi jego atrybut.
Czy do warsztatu artysty malarza przynależy kwiat w doniczce? Niekoniecznie, choć kto wie?
Hiacynt w rękach Malczewskiego miał wywołać zabawę z odbiorcą. Jest to autoportret podwójny. Dlaczego? Ponieważ hiacynt to grecki odpowiednik imienia artysty. Jacek, Jacenty to imię męskie pochodzenia helleńskiego (Hyakinthos, hiacynt). Formę zlatynizowaną imienia Hiacynt stanowi Hyacinthus.
Oprócz elementu autoprezentacji, między innymi poprzez kwiat nawiązujący do imienia, na obrazach Malczewskiego często pojawiają się usytuowane na dalszych planach fauny. Mitologiczne stworzenia były utożsamiane z seksualnością. Satyrowie stanowili wręcz symbol erotyzmu.
Skąd u żonatego artysty tak frywolna symbolika?
Jacek Malczewski był twórcą, którym targały sprzeczności. W jego życiu istniały trzy ważne kobiety – zepchnięta na dalszy plan żona, Maria Gralewska, duchowy przyjaciel, Michalina Janoszanka, oraz najważniejsza, zarówno w sercu, jak i na płótnach -Maria Balowa.
Mężatka.
Malczewski mawiał, że ostatnia z wymienionych pań jest jego OBŁĄKANIEM.
B.