Eksperyment psychologiczny Witkacego
Kobiety piszące o swojej znajomości z Witkacym nie mogą się wyrzec mówienia o wyznaniach miłosnych, które rzekomo czynił im ten niepospolity człowiek.
Muszę tu stanowić wyjątek.
Mój stosunek z tym dziwnym filozofem, malarzem i pisarzem układał się na zupełnie innej, dość dziwnej płaszczyźnie: czułam się eksponatem do jego psychologicznych doświadczeń. Byłam Witkacemu do czegoś potrzebna. Wyraźnie poczułam się materiałem do eksperymentu, gdy któregoś dnia umówił się ze mną w małej kawiarence i zaprosił jeszcze dwie niewiasty, które przyszły w kwadrans po mnie.
– Chcę zobaczyć – powiedział mi przedtem – jak będziecie się zachowywać. Pani: rosyjska arystokratka, druga z pań: uczona, doktor filozofii, i trzecia: prostytutka.
Witkacy milczał cały czas, obserwując nas. Dzięki wyrobieniu towarzyskiemu pani doktor, i po części mojemu, wyszłyśmy zwycięsko z tego dziwacznego i tylko jemu potrzebnego spotkania. Bawił się doskonale, obserwując nas.
Źródło: Nadzieja Drucka, Trzy czwarte…Wspomnienia, Warszawa, 1977, PIW, s.116.
Bardzo mi się spodobał ten eksperyment. Sama z gruntu jestem obserwatorem. Wiem, wiem daleko mi do Mistrza, ale rozumiem jego zamysł. Stworzył jedną ze scen, w której pozwolił aktorkom (trzem zaproszonym kobietom) na zagranie w niej. Ciągle we wszystkim szukał inspiracji.
Jego twórczość dlatego jest taka wielowymiarowa, ponieważ „badał” każdy proces twórczy. Ja tak to wszystko odbieram.
Ciekawe jak Wy do tego podchodzicie?
✥
W.