Nasza relacja wystawy Magdaleny Abakanowicz „Abakanowicz. Totalna”
„Badając człowieka, badam właściwie siebie […]. – Moje formy to kolejne skóry, które z siebie zdejmuję, znacząc etapy mojej drogi. Za każdym razem należą do mnie tak bardzo i ja należę do nich, że nie możemy bez siebie istnieć. Czuwam nad ich egzystencją. Miękkie, zawierają w sobie nieskończoną ilość kształtów możliwych, z których tylko jeden jest przeze mnie wybrany jako właściwa forma znacząca. W salach wystawowych stwarzam im przestrzenie, w których rozpościerają swoje promieniowanie energii mojej im nadanej. Istnieją razem ze mną, zależne ode mnie, ja zależna od nich.[…] Beze mnie, jak porzucone części ciała oddzielone od korpusu – nie mają sensu.”
Magdalena Abakanowicz
Niedawno udało mi się pójść na wystawę Magdaleny Abakanowicz „Abakanowicz. Totalna” w Pawilonie Czterech Kopuł we Wrocławiu.
Niesamowite wrażenie wywołały we mnie te prace. Patrząc na nie, miałam wrażenie, jakbym była świadkiem czegoś monumentalnego. Surowa forma naturalnych surowców gra światłem, naturalne kolory, rewelacyjne przestrzenie spowodowały, iż sama poczułam się mała wobec natury.
Chylę czoła wobec Magdy stosunku do rzeczywistości. To, co tworzy, należy do sztuki przez duże „S”.
„Wszystko, co robię, dzieje się w grupach. W naturze obracamy się wyłącznie w ilościach, olbrzymich ilościach — liści, owadów, nas samych. […] Dopiero zwielokrotnienie podobnych, choć różnych kształtów, powoduje pojawienie się oczekiwanego przeze mnie znaczenia”.
M. Abakanowicz 1987
✥
W.